Angielskie słowa, które NIE MAJĄ SENSU (cz. 1)

Tytuł wpisu jest dość kontrowersyjny, ale nie będzie aż tak strasznie! Dzisiaj dam upust wszystkim stresującym sytuacjom związanym z językiem angielskim i trochę na niego ponarzekam. 🙂 W związku z moim narzekaniem przedstawię Wam pięć słówek, które nie mają zbytnio sensu gdy się im bliżej przyjrzymy. Chociaż.. podobno gdzieś tam sens w każdym z nich drzemie.

Bezsensowna piątka prezentuje się następująco:

1. ”a broker” – czyli makler giełdowy. Na pierwszy rzut oka słowo jest nawet w porządku, ale gdy wyciągniemy z niego słowo ”broke” i przetłumaczymy jako „spłukany, zbankrutowany” to już nie jest tak miło. Jak możemy zaufać brokerowi jeżeli taką niespodziankę w sobie kryje?

 

2. ”a cargo” – to nazwa na towary transportowane statkiem, samolotem lub inną ogromną maszyną, ale dlaczego ten wyraz ma w sobie auto (”a car”)? Kolejna zagadka języka angielskiego!

 

3. ”an eggplant– bakłażan, który ma w sobie jajko (”an egg”). Słowo pojawiło się w języku angielskim w 1763 roku i ma za sobą dość ciekawą, ale i prostą historię. Pierwsze bakłażany w Europie nie były ani duże ani fioletowe – kształtem przypominały jajka kurze lub gęsie i były białe lub żółte. Stąd to jajko w bakłażanie! 🙂

 

4. ”inflammable” oraz ”flammable” – te dwa słowa znaczą to samo, ale to pierwsze jest trochę.. sprzeczne w swojej konstrukcji. Oznaczają one coś łatwopalnego, ale po przedrostku ”in-” spodziewalibyśmy się odwrotnej sytuacji! Za tą zagadką językową stoi łacina i to z niej się wszystko wzięło. Przedrostek ”in-” jest traktowany tutaj jako zaprzeczenie.

 

5. ”rush hour” – czyli godziny szczytu i największych korków w mieście. Dlaczego jednak określa się zjawisko stania w korkach i całkowitego zatkania ulic miasta poprzez użycie słowa ”rush”, czyli „pośpiech, pęd„? Przecież wszystkie pojazdy wtedy stoją w miejscu i żadnego pędu tam nie ma..

 

Znacie inne angielskie słowa, które po prostu nie mają sensu? A może polskie? Lub hiszpańskie? Językowa dowolność! Chętnie o nich poczytam! 🙂

 

(P.S. Następny wpis będzie małą niespodzianką i mam nadzieję, że.. weźmiecie w niej udział!)

36 myśli w temacie “Angielskie słowa, które NIE MAJĄ SENSU (cz. 1)

  1. Kamila pisze:

    Na pewno znalazłoby się więcej tych wszystkich słówek, ale niestety nie będę nad nimi się zastanawiać, bo i tak mam duże zaległości w blogowaniu :P. Ale i tak uważam, że bardzo ciekawy wpis i dobrze wiedzieć takie rzeczy 🙂

    Polubienie

  2. Ewa (Ind) pisze:

    Wszystko da się wytłumaczyć.
    „Rush hour”, bo wszyscy w pośpiechu wylegają na ulice. Im bardziej się spieszą, tym większy korek.
    Broker to ktoś kto przełamał (broke) złą passę.
    Ponieważ czeka mnie przeprowadzka interesuję się cargo, czyli transportem. Tutaj używamy go w odniesieniu do samolotu. Statkiem to jest ship (oczywiście!) i jest dużo większy.
    Moje ulubione indonezyjskie „hati-hati” znaczy „uwaga, bądź ostrożny”. A „hati” to serce (albo wątroba).
    Jak już zauważył Andrzej, w polszczyźnie mamy sporo nonsensów wynikających z nieuctwa. „Nota bene” (zauważ dobrze) używamy w sensie ” nawiasem mówiąc”. Zawsze śmieszy mnie „a nóż” tak właśnie napisane.
    A wyrażenie „za pięć druga”? Używamy go w znaczeniu „przed drugą”! A przecież „za czymś” oznacza bycie dalej. Na to zwróciłam uwagę pracując z autystami. Bardzo dosłowni są

    Polubione przez 1 osoba

    • Martynka pisze:

      Wytłumaczyć się da, ale na pierwszy rzut oka sensu troszkę brak. 🙂 ”Cargo” odnosi się głównie do samolotów i statków.. oraz do innych wielkich maszyn.
      Dziękuję za „hati-hati”! Jest przeurocze i z sercem ma dużo wspólnego gdy się nad nim zastanowimy.
      Na „a nuż” z nożem również jestem uczulona. Często słyszałam „a nuż, widelec”. Niby żart językowy, bo fonetycznie te słowa są identyczne, a ile zamieszania może wprowadzić..
      „Za pięć druga” również trafne! I autyści, to prawda – bywają bardzo dosłowni.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Polubienie

  3. Beatrycze pisze:

    O tym bakłażanie, to nie słyszałam, że ma taką historię. Coś, jak chyba truskawki, chociaż nie chodzi mi o nazwę. Czasami coś, co wydaje nam się normalne w głębi ma dziwne bezsensowne znaczenie. W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam 😀 Czekam na kolejny wpis! Pozdrawiam!

    Polubienie

  4. haniamrok pisze:

    Witaj Martynko. Zainteresowało mnie słowo cargo. Sprawdziłam, że nie jest to słowo angielskie, pochodzi z j. hiszpańskiego. Nie wiem (bo nie dotarłam), co znaczy to po hiszpańsku, być może to ładunek, towar. I jest to słowo zapewne starsze niż auta i samoloty. Więc trudno się w nim angielskiego sensu doszukiwać 😉
    A jeśli chodzi o „logiczność” słów, to przypomina mi się, jak pewna Czeszka, w programie rozrywkowym „wypominała” Polakom, że śmieją się z czeskiego słowa „vcipny”, a przecież polskie słowo „dowcipny”, jest jeszcze bardziej dosadne 🙂 I miała rację. Tylko my, Polacy, zupełnie nie dostrzegamy już tej etymologii, że od wieków śmieszyły nas żarty związane z seksualnością (natomiast Niemców śmieszą żarty związane z wydalaniem, no cóż). Nic innego na razie nie przypomnę sobie tak zaraz. A jeśli chodzi o bakłażana, to sama wyhodowałam kiedyś z afrykańskich nasionek takiego właśnie żółtawego, jajopodobnego (i to miał być bakłażan?). I nie dziwię się Anglikom, że skojarzył im się z jajkiem 🙂
    P.s I jeszcze napisz mi, co to żyworódka, bo zupełnie nie wiem???

    Polubienie

    • Martynka pisze:

      Dzień dobry! 🙂
      ”Cargo” pochodzi od hiszpańskiego „cargar”, czyli: ładować, nosić. Hiszpańskie „cargar” wzięło się natomiast z.. późniejszej łaciny i jej „carricare” (załadowywać wóz, wagon). Najstarszym słowem w tej historii jest łacińskie „carrus” (wagon, wóz), od którego cała reszta pochodzi. Mam swój ulubiony słownik etymologiczny, który potrafi wiele wytłumaczyć. 🙂
      Ale słowa przywołałaś, Haniu, no wiesz! 😀 Tak wiele potrafi się kryć w pochodzeniu, etymologii słowa. Cieszę się, że potwierdziłaś podobieństwo bakłażana do jajka! 😀
      O tej roślince napisałam co nieco u Ciebie! 🙂
      Buziaki!

      Polubienie

  5. Igomama pisze:

    Bardzo sympatyczny artykuł.
    Dzięki temu, że przedstawiłaś nam takie z pozoru bezsensowne słówka, łatwo je zapamiętać!
    Oby trwale!
    Niestety, nie odwdzięczę się podobnymi wyrazami w języku polskim, na razie nic nie przychodzi mi do głowy. Podejrzewam, że istnieją takowe, ale pewnie ich używanie tak bardzo weszło nam w krew, że nie dostrzegamy ich „bezzasadności”. 😉

    Polubienie

    • Martynka pisze:

      W jednym z poniższych komentarzy jest podobnych (i innych) słów multum! 🙂
      Nawyki potrafią oślepić – kiedyś ubzdurałam sobie, że ”what more” oznacza „co więcej”. Było to błędne, bo w języku angielskim to wyrażenie składa się z trzech słów: ”what is more”. Z trudem oduczyłam się tego paskudztwa. Dlatego twierdzę, że poprawiać takie drobnostki należy zawsze (a przynajmniej na tyle często na ile jest możliwość), bo gdy nie ma informacji zwrotnej od nauczyciela.. to dzieją się rzeczy niestworzone. I to nie tylko w piśmie, lecz także w mowie, a piętą achillesową wielu uczniów jest wyraz ”comfortable” (czyli: /ˈkʌm.fə.tə.bəl/), który w swojej wymowie nie ma żadnego stołu (”a table”: /ˈteɪ.bəl/).
      Ale namarudziłam! 🙂
      Buziaki dla Ciebie i całej kochanej gromadki!

      Polubione przez 1 osoba

  6. Mozaika Rzeczywistości pisze:

    Ciekawe te słowa. 🙂 Pewnie natknąłem się na podobne ale nie pamiętam nic w tej chwili.

    🙂 To elegancko, że nie tylko ja podzielam zachwyt swoisty nad tym japońskim twórcą. Lubię czasem sobie tak poszukać nowych dźwięków. Wtedy słuchanie muzyki ma jeszcze większy sens.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

  7. Andrzej Skupiński pisze:

    Z całym szacunkiem dla naszego narodu, Martynko, ale w wielu kwestiach językowych zadziałało nieuctwo i w konsekwencji uzus czyli norma powszechnego użycia.
    Parę cukiereczków:
    – struny głosowe; jeśliby porównać krtań ludzką i zwierzęcą do instrumentu muzycznego, to najbliższe byłyby jej instrumenty dęte drewniane stroikowe jak obój, rożek angielski czy fagot; w głosowni bowiem dwie błonki pozostają zwarte lub rozsunięte i od tego zależy dynamika dźwięku, zatem nie widać tu żadnej analogii do chordofonów czyli szarpanych instrumentów strunowych!
    – w międzyczasie; niem. in der Zischenzeit; typowa kalka językowa; zupełnie niepoprawne jest użycie tego wyrażenia w znaczeniu „tymczasem” lub „w tym samym czasie”, a tym kontekście jest właśnie używane; w języku potocznym można to uznać za dodatkową czynność, wykonywaną równolegle do czynności podstawowej; obecnie nastąpiła już liberalizacja tego pojęcia.
    – ilość mieszkańców; do czegoś co da się policzyć stosujemy wyraz „liczba”; „ilość” natomiast wskazuje ogólnie na wielką lub małą liczbę pojęć.
    Podobnie jest jest z błędami:
    – ciężki orzech do zgryzienia; powinno być „twardy orzech…”; błąd powstał w wyniku skrótu myślowego: orzech, który ciężko (w znaczeniu „trudno”) zgryźć.
    Powszechnie występują też błędy: swetr zamiast sweter, wziąść/wziąć itp.
    Inną popularną kategorią błędów są pleonazmy, tłumaczące się „idem per idem (to samo przez to samo):
    – zimny trup
    – czarna żałoba (skojarzenie z czarną rozpaczą)
    – gorący wrzątek
    A kiedy słyszę wyrażenie „nałogowy alkoholik”, to mam ochotę natychmiast się napić!
    Na koniec, Martynko Przemiła mój „wynalazek”. Odpowiedź na pytanie: „Czy kibole czytają Szekspira?!”:
    „Tu bić czy nie tu bić?! To jest, kurde, kłeszczyn!”.
    ściskam niemożebnie i niezmiennie zapraszam
    Art Klater
    klateracje.blogspot.com

    Polubienie

    • Martynka pisze:

      O proszę! Wiedziałam, że ktoś mnie czymś zaskoczy!
      O strunach głosowych wiem już od dawna, kiedyś nawet o nich pisałam. 🙂
      Nad orzechem dumałam już wcześniej, a „zimny trup” jest trochę jak „masło maślane”. Podobnie jest z „akwenem wodnym”, „trendami w modzie” i „spadaniem w dół”. A „cofanie się do tyłu” już całkowicie wytrąca mnie z równowagi! 😀 Te słowa chyba są określane mianem pleonazmów, ale żebym to ja była pewna..
      Tak – błędy.. Szczególnie ten dla mnie najbardziej rażący, czyli.. „wziąść”. Gdy ktoś mówi „wziąć” z dodatkowym „ś” w środku zawsze odpowiadam, że przecież „wszystko można braść”.
      Nawiązanie do Szekspira wyborne! Bardzo za nim przepadam – szczególnie za jego „Hamletem”. 🙂
      Pozdrawiam cieplutko, M.

      Polubienie

      • Andrzej Skupiński pisze:

        Oto, Martynko, mój najnowszy limeryk (jeszcze gorący) especially dedicated 2U:

        Raz pewna gerla w Cikagu
        Była chłopcom i biczą, i zgagą.
        Goniła ich z krzykiem:
        „You prick in pickle!”
        Aż dostała po d*pie lagą!

        p.s. chciałbym, Martynko, poradzić się Ciebie w sprawach zawodowych; mój e-mail: (usunięty przez autorkę- dane osobowe)
        w odpowiedzi zwrotnej wyłuszczę sprawę

        Polubienie

  8. L.B. pisze:

    Fajna historyjka z bakłażanem w roli głównej. No tak, jak broker spłukany to nie ma, co mu ufać… Swoją drogą, nie wiem, czy to taki fajny zawód. Jak stoję w korku, to w sumie mi się spieszy. Wiem, że nie ruszę, wiem, że przede mną i za mną jest sznur aut, ale no spieszę się, chcę jechać ;D. Tylko muszę czekać. Korki są niefajne. Obyśmy, jak najmniej w nich stały, a najlepiej wcale.

    Polubienie

  9. Fischer pisze:

    Na pierwszy rzut oka tak faktycznie jest! ;-D Dopiero po większym zastanowieniu takie słowo wydaje się logiczne.. O bakłażanie wcześniej nie wiedziałem. 😉

    Polubienie

  10. jotka pisze:

    Wbrew pozorom sporo jest w nich logiki. Często broker lub jego złe decyzje powodują bankructwo; cargo czyli inaczej tak szybko jak autem; eggplant czyli roślinne jajko; rush hour – po prostu nam sie spieszy a auta strajkują:-)
    Inne przykłady nie przychodzą mi do głowy, ale można je znaleźć w języku małych dzieci. gdy mój syn był mały nie mówił podsadź mnie, tylko podsięgnij mnie, bo nie widzę…to też logiczne, sam nie mógł dosięgnąć przecież 😉

    Polubienie

    • Martynka pisze:

      Niby tak, ale samolotem będzie szybciej niż autem, a jednak nazywa się to ”cargo”. 😀 Logika w nich jest po chwili namysłu. 🙂
      Oj tak – dzieci są bardzo kreatywne! Ja nie potrafię sobie przypomnieć niczego podobnego ze swoich lat dziecięcych.. A szkoda!
      Pozdrawiam cieplutko. 🙂

      Polubienie

  11. Adam pisze:

    Bardzo przyjemnie się czyta. Człowiek po chwili się zastanawia: ”faktycznie nie ma to sensu”
    Dzięki temu artykułowi będę teraz siedział i myślał nad bezsensownymi słowami w językach.

    Dziękuje i pozdrawiam
    Czekam na więcej 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.