Fałszywi przyjaciele – o co chodzi? (cz. 5)

Już od dawna wiemy, że ”false friends” to wyjątkowe paskudy! Potrafią zrobić niezłe zamieszanie pomiędzy dwoma językami, bo są to  słowa, które brzmią lub wyglądają podobnie do słów z języka ojczystego, lecz mają całkowicie inne znaczenie w języku obcym. Już sama definicja pokazuje ich uwielbienie do sprawiania kłopotów, ale postaramy się z nimi solidnie rozprawić!

Dzisiejsze fałszywki wyglądają tak:

1. ”accord” /əˈkɔːd/ – nie jest polskim akordem, lecz porozumieniem, uzgodnieniem.

 

2. ”appellation” /ˌæp.əˈleɪ.ʃən/ – to nazwa lub tytuł i z apelacją w sądzie nie ma nic wspólnego!

 

3. ”blanket” /ˈblæŋ.kɪt/ – niby kojarzy się z blankietem, ale tak naprawdę oznacza koc lub zasłonę (np. z mgły) i pokrywę (np. ze śniegu).

 

4. ”brilliant” /ˈbrɪl.jənt/ –  wyraz ten  kojarzy się z brylantem i ma z nim trochę wspólnego! ”Brilliant” to przymiotnik określający kogoś lub coś błyskotliwego, doskonałego, niebywałego, a nawet promiennego. Ale, ale.. co z tym brylantem w końcu? Emma w swoim komentarzu napisała, że ”brilliant” i polskie słowo brylant coś wspólnego ze sobą mają i ma rację! Brylant jest czymś wyjątkowym, doskonałym, a przecież takie znaczenie ma właśnie słowo ”brilliant”. 🙂

 

5. ”carnation” /kɑːˈneɪ.ʃən/ – polskie skojarzenie jest bardzo nietrafne, bo to słowo oznacza.. goździka!

6. ”floret” /ˈflɒr.ət/ – nie jest bronią białą, sportową (czyli polskim floretem – klik), bo jest to różyczka, cząstka kalafiora lub brokułów!

 

7. ”herb” /hɜːb/  – od razu kojarzy się z herbem, ale tak na poważnie to jest to ziele, zioło.

 

8. ”paragon” /ˈpær.ə.ɡən/ – nie ma nic wspólnego z rachunkiem czy paragonem ze sklepu! W języku angielskim tym słowem określimy osobę, która jest idealna i ma mnóstwo dobrych, pożądanych cech – jest po prostu wzorem.

 

9. ”receipt” /rɪˈsiːt/ – to nie recepta od lekarza, ale.. paragon, pokwitowanie, dowód nadania (np. paczki) lub potwierdzenie otrzymania czegoś (np. towaru, pieniędzy).

10. ”talon” /ˈtæl.ən/  – to pazur, szpon ptaka, a nie talon do sklepu.

 

Lubię pisać o ”false friends”, bo uczę się nowych słówek! Dzisiejsze fałszywki mnie bardzo zaskoczyły! A co Wy sądzicie o tych słowach?

35 myśli w temacie “Fałszywi przyjaciele – o co chodzi? (cz. 5)

  1. Wiesław Liźniewicz pisze:

    Brylant to oszlifowany diament. Nieoszlifowany diament wygląda tak, jak kwarc, który nie miał możliwości wykrystalizowania się w swojej pełnej formie, czyli nijak. Dopiero szlif powoduje to, że jest on „brilliant”, a więc błyskotliwy, doskonały, niebywały, a nawet promienny. A więc diament to jest diament, a oszlifowany (polished) to brylant. Ale diament, to nie tylko diament i brylant, to też i (shape) romb. I ten romb (diament) pojawia się na czubku klipsa pióra Vacumatic jako oznaczenie dożywotniej gwarancji dla pierwszego użytkownika. To był tzw. Blue Diamond, czyli Niebieski Romb. Tego nie mogłaś zauważyć na filmach, bo był zbyt mały. A Paragon? Paragon to model współczesnego pióra włoskiej firmy Omas. A dlaczego ten model został tak nazwany, to wyjaśniłaś to sama.

    Polubione przez 1 osoba

    • Martynka pisze:

      Zawsze mnie zaskoczysz, ale już wcześniej to z pewnością pisałam! Taki diamencik na czubku pióra robi wrażenie – aż sobie poszukałam go w internecie. 🙂 A nazwa pióra bardzo trafna. Czasami nazwa danej rzeczy, produktu wiele za sobą kryje.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz!

      Polubione przez 1 osoba

      • Wiesław Liźniewicz pisze:

        Z tymi fałszywymi przyjaciółmi to jest faktycznie problem, bo najpierw jest skojarzenie, które jest automatyczne. Czytam sobie, a właściwie czytam ponownie, bo pierwszy raz czytałem parę lat temu, książkę o historii powstania długopisu, bo muszę coś na ten temat napisać. Jest to książka, której autorem jest pisarz węgierski, ale została przetłumaczona na angielski. I dziś natrafiłem na słowo „obscure”, które automatycznie kojarzy mi się z polskim słowem „obskurny”, które samo w sobie rodzi problem: obskurny czy obskórny? Ale to już jest urok języka polskiego, który sam w sobie może czasem doprowadzać do rozpaczy. Ale „wróćmy do naszych baranów”, jakby powiedzieli Francuzi, czyli do angielskiego.

        To „obscure”, pomijając już to, że w wymowie „e” pojawia się przed bardzo słabym „r” na końcu, którego tam może wcale nie ma, ale to urok angielskiego. Słownik tłumaczy to słowo jako (place, author etc) mało znany; (point, issue) niejasny; (shape) niewyraźny, słabo widoczny. I jako czasownik – przysłaniać (przysłonić), zaciemniać, ukrywać, zagłuszać. Ale gdy wpiszę w słowniku internetowym słowo „obskurny”, to wyświetl mi się to: shabby, sleazy, sordid, seedy, squalid, raggedy, raunchy, insalubrious, scuzzy, slummy, sleazo. 11 znaczeń! I bądź tu mądry i pisz i wiersze!

        Ale nie zawsze jest tak źle z tymi „fałszywymi przyjaciółmi”. Jak dla mnie, to te „accord”, „appellation” i „herb”, to nie „fałszywi przyjaciele”, bo w szkole średniej uczyłem się francuskiego. Później, gdy zacząłem uczyć się angielskiego, to ze zdumieniem zauważyłem, że jest w nim dużo wyrazów z francuskiego, tyle że wymawianych inaczej. Ale w takich wypadkach tj. „fałszywych przyjaciół” pierwsze skojarzenie było z francuskim słowem, a nie – z polskim.

        Ale skoro tak się zapędziłem w język francuski, to zauważyłem, że Polacy, przynajmniej niektórzy, robią błąd i piszą – Francuska, mając na myśli osobę płci żeńskiej, bo to kojarzy im się z językiem francuskim. Ale niestety! Jest Francuz i Francuzka i jest język francuski. I nie tylko angielski może być wredny. Polski też może być, jak najbardziej!

        Kiedyś jeden taki Żyd – Zamenhof – z Białegostoku, w pobliżu którego mieszkam, wymyślił taki język, który miałby ułatwić ludziom porozumiewanie się. Był logiczny i konkretny – esperanto. Ale, nie wiedzieć czemu, nie przyjął się. I takim współczesnym esperanto jest angielski, który jest tak samo porypanym językiem, jak wszystkie inne języki.

        Pozdrawiam serdecznie!

        Polubione przez 1 osoba

        • Martynka pisze:

          Te automatyczne skojarzenia mogą nieźle namieszać! Chociaż bardzo często, tak jak napisałeś, z opresji wyciąga nas znajomość innych języków. 🙂
          ”Obscure” to jeden z moich ulubionych przykładów na fałszywka, bo przecież jak inaczej byśmy go przetłumaczyli? A tu proszę! Dlatego uważam, że zwinne i poprawne przetłumaczenie tekstu (jakiegokolwiek, a wiersza to już w ogóle) jest nie lada wyzwaniem! Każdy z nas ma swój styl pisania, a więc mamy też własny styl tłumaczenia, a podczas translacji nadajemy tekstowi czasami innego wydźwięku, barwy poprzez dobór słów. Co więcej, nie wszystkie słowa mają swoje trafne odpowiedniki – takie, o których pomyślimy: „Tak, to jest to słowo!”. Często szukanie idealnego wyrazu spędza sen z powiek.. Trochę się zapędziłam, no ale.. wiadomo o co chodzi! 😀
          Pozdrawiam serdecznie! 🙂

          Polubione przez 1 osoba

          • Wiesław Liźniewicz pisze:

            „Dlatego uważam, że zwinne i poprawne przetłumaczenie tekstu (jakiegokolwiek, a wiersza to już w ogóle) jest nie lada wyzwaniem!”

            Jak to mówią – z tłumaczeniami jest jak z kobietami, im piękniejsze tym mniej wierne. Nie ze wszystkimi tłumaczeniami jest tak źle! Jak się ma do czynienia z tekstem naukowym czy technicznym, to jest trochę łatwiej, pod warunkiem że tłumaczący jest specjalistą w danej dziedzinie.
            Ja mógłbym sobie całkiem nieźle radzić, gdybym rozmawiał z anglojęzycznym kolekcjonerem piór o piórach. To byłaby rozmowa o systemach napełniania, częściach, wykończeniach itp., bo gdybym miał porozmawiać z nim o niczym, to dopiero byłby problem!
            I jest takie słowo w języku angielskim jak „overlay”. Jako rzeczownik tłumaczy się je jako nakładkę przezroczystą, powłokę, pokrycie, fasadę itp. Ono jest używane też do określenia ozdoby na wczesnych piórach wiecznych, jeszcze ebonitowych i czarnych. Ebonit nie poddawał się barwieniu, więc by te pióra „ubarwić” owijano ich korpusy i skuwki odpowiednio dopasowanymi cienkimi, z różnymi wzorami arkusikami ze srebra i złota. Polscy kolekcjonerzy nazwali to „koszulką”. Bo fasada, powłoka, pokrycie, nakładka przezroczysta nie bardzo pasuje. Czy „koszulka” to dobre określenie? Nie wiem, ale oddaje istotę, bo zakłada się ją na gołe ciało, tak jak ten „overlay” na czarny korpus i skuwkę pióra ebonitowego. Jakoś trzeba sobie z tym radzić, choć faktycznie nie zawsze jest łatwo i prosto.

            Pozdrawiam serdecznie!

            Polubione przez 1 osoba

            • Martynka pisze:

              O tak – bywają i takie tłumaczenia, które są wdzięczne. 😀 Słowo ”overlay” znam, ale w sformułowaniu ”overlay of humour”, czyli zabarwienie humorystyczne. 🙂 Przetłumaczenie tej powłoki jako „koszulki” jest bardzo trafne, a i precyzyjne, bo masz rację, że w 100% oddaje jej przeznaczenie. 😀
              Pozdrawiam. 🙂

              Polubione przez 1 osoba

  2. Iwona Góra Blog pisze:

    Hej,
    dziękuję za odwiedziny na moim blogu, będę Cię na pewno odwiedzać tak często, jak mogę:)
    Jak jesteśmy za granicą, to używamy tych słów i nam się wydaje, że komunikujemy się perfekt, hehe:) Dobrze wiedzieć, że są takie podchwytliwe słowa!

    Polubione przez 1 osoba

    • Martynka pisze:

      Hej, hej!
      Bardzo mnie to cieszy! Ja akurat mam mały zastój w blogowaniu, bo daję z siebie wszystko w pracy, ale mam nadzieję, że w ten weekend uda mi się w końcu odwiedzić wszystkie bliskie mi blogi – bardzo się stęskniłam za czytaniem co się u kogo dzieje. 🙂
      Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję, że do mnie przywędrowałaś!

      Polubienie

  3. haniamrok pisze:

    A mnie frapowało słowo „fabric”, użyte na etykiecie odświeżacza do powietrza (air) i właśnie „fabric” . Musiałam sprawdzić o co chodzi. I już na zawsze wiem, że to tkanina. A herb, to z łaciny. Herba- liść 🙂 Paragonu i talonu po angielsku nie znałam, ani carnation. W Poznaniu mówiło się ‚skład” na sklep, a sklep na piwnicę (teraz już rzadko), ale nadal kromka, to to, co gdzie indziej nazywają piętką chleba. tak, że u nas chleb ma tylko dwie kromki, to co pomiędzy się ukroi, to skibki 🙂
    P.s Wróciłam, dałam wpis 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Martynka pisze:

      ”Carnation” również mnie zaskoczyło. 🙂
      Skibki.. gdzieś już słyszałam to określenie, ale nie pamiętam od kogo.. Hmm..
      Wpadnę do Ciebie na bloga na pewno w weekend, bo ten tydzień mam baaaaardzo ciężki! Ale daję radę. 🙂
      Buziaki!

      Polubienie

    • Martynka pisze:

      Takie fałszywki można wymieniać w nieskończoność.. 😀 Cóż, nikt nie mówił, że nauka języka obcego będzie łatwa, ale może w tym kryje się cały urok? 🙂
      Pozdrawiam i dziękuję za wizytę!

      Polubienie

    • Martynka pisze:

      A właśnie.. Może Herbapol też wziął stąd swoją nazwę? Jest to nazwa firmy produkującej m.in. herbaty.. Na pewno przyjrzę się temu słowu, bo ciekawi mnie to powiązanie!
      ”Floret” to dla mnie całkowita nowość i muszę się przyznać, że ciężko mi zapamiętać to słowo. 😀 Muszę je dobrze zapamiętać!
      Pozdrawiam! 🙂

      Polubienie

  4. L. pisze:

    Jesteś paragonem xD xd.
    Dobra, tak już na poważnie to znałam 4. No i tak teraz skojarzyłam, że w telewizji czasem słyszałam słowo herbal, to pewnie od herb. Te różnice w znaczeniach są bardzo ciekawe. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  5. emmawareham pisze:

    Niesamowicie ciekawy artykuł. Najbardziej mnie zaskoczyło słowo „talon”, to znaczy jego angielskie znaczenie 😉 Słowa „carnation” i „brilliant” znałam. Słowo „brilliant” jest piękne (ja w ogóle lubię słowa). Zaryzykowałabym taką trochę literacką dywagację, że „brilliant” jednak ma coś wspólnego z brylantem, bo przecież brylant jest doskonały, znakomity i… promienny (czyli błyszczący). W ten sposób mówiąc o kimś błyskotliwym i promiennym, że jest „brilliant”, przypisujemy mu jakieś tam dalekie pokrewieństwo z brylantem. Co sądzisz o moim pomyśle? 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Martynka pisze:

      Masz rację! Z tej strony na to nie spojrzałam i już lecę co nieco zmienić we wpisie. 🙂
      ”Brilliant” również bardzo lubię, a o słowach, które są miłe dla mojego ucha mogłabym mówić i mówić i mówić.. 😀
      Buziaki i dziękuję za takie spojrzenie na to słowo. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  6. Andrzej Skupiński pisze:

    Nasuwa mi się tutaj, Martynko, analogiczny przykład z mowy śląskiej. Chodzi tu o niewinny wyraz „motyka”. Poza Śląskiem sprawa jest oczywista, bo tak nazywa się pewne bardzo pożyteczne narzędzie ogrodowe.
    Natomiast śląska motyka to oględnie mówiąc… dziewczyna pracująca w specyficznych usługach (ach, uwielbiam te eufemizmy!).
    Aby jeszcze bardziej uściślić zakres znaczeniowy tego pojęcia, to oprócz profesji, Ślązak ma także na myśli szczególnie wredny charakter.

    pozdrawiam, ściskam i niezmiennie zapraszam
    klateracje.blogspot.com

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.